„Nie płacz, przecież nic się nie stało.” „Uspokój się, nie ma o co się złościć.” „Nie przesadzaj, przecież to tylko… [wstaw dowolną sytuację].”
To zdania, które wielu dorosłych wypowiada bez zastanowienia – czasem z troski, czasem z bezsilności, często z potrzeby szybkiego przywrócenia „porządku”. I choć intencje bywają dobre, konsekwencje psychologiczne dla dziecka mogą być zaskakująco szkodliwe. Bo to, co dla nas jest „drobnostką”, dla dziecka może być światem w rozsypce. A reakcja dorosłego może przesądzić, czy dziecko nauczy się rozpoznawać i regulować swoje emocje – czy raczej zacznie je wypierać, tłumić i się ich wstydzić.
Dzieci nie rodzą się z umiejętnością regulowania emocji. To kompetencja, która rozwija się stopniowo, i tylko w relacji z dorosłymi, którzy potrafią przyjąć te emocje z uważnością i spokojem. Tak jak uczymy dziecko chodzić, mówić czy jeść sztućcami, tak samo musimy nauczyć je co zrobić z tym, co czuje.
Wielu rodziców ma dobre intencje – chce pocieszyć, skrócić cierpienie dziecka, pomóc „przejść dalej”. Ale w praktyce często stosują unieważnianie emocji, czyli sposób reagowania, który podważa zasadność przeżyć dziecka.
Unieważnianie emocji to każde działanie, które wprost lub pośrednio przekazuje dziecku: „to, co czujesz, jest nieprawidłowe, nieadekwatne, przesadzone”. Najczęściej ma postać werbalną – i niestety bardzo znajomą:
„Nie przesadzaj.”
„To nie jest powód do płaczu.”
„Nie ma się czego bać.”
„Tylko nie histeryzuj.”
„Zobacz, inne dzieci się nie boją.”
„Jesteś już za duży na takie zachowanie.”
Unieważnianie może też być niewerbalne: przewracanie oczami, wzdychanie, milczenie, zmiana tematu, brak reakcji.
Z perspektywy psychologicznej, dziecko które doświadcza unieważniania, zaczyna kwestionować sensowność własnych emocji. Zaczyna myśleć, że coś z nim jest „nie tak”, że jego reakcje są „gorsze” lub „przesadne”. W konsekwencji uczy się tłumić emocje, zamiast je wyrażać i regulować.
Regulacja emocji to zdolność rozpoznawania, nazywania i przeżywania emocji w sposób, który nie rani ani siebie, ani innych. To także umiejętność zatrzymania się, zrozumienia, dlaczego coś się wydarzyło, i podjęcia konstruktywnego działania.
Tłumienie emocji to ich wypieranie, ignorowanie, ukrywanie. To mówienie sobie (często już nieświadomie): „Nie czuję nic”, „To głupie”, „Nie mogę być smutny, nie wypada się złościć”.
Dziecko, które tłumi emocje, często wygląda na „grzeczne” i „opanowane” – ale w środku nosi napięcie, frustrację, lęk. A te stany z czasem „wyciekają” – w postaci wybuchów agresji, problemów z koncentracją, bólów brzucha, wycofania społecznego lub silnego lęku.
Dzieci w wieku szkolnym są na etapie, gdy potrafią już lepiej opisywać swoje emocje i sytuacje, które je wywołują – ale to nie znaczy, że potrafią je regulować bez wsparcia.
Właśnie w tym wieku słyszą często:
„Nie płacz, przecież jesteś już duży.” „Z takim podejściem w życiu sobie nie poradzisz.” „Przestań robić sceny.”
To forma unieważniania, która – mimo że ubrana w „dydaktyczny ton” – oddziela dziecko od jego przeżyć. Dzieci zaczynają wtedy bardziej dbać o to, żeby „się nie wygłupić”, niż o to, by zrozumieć siebie.
Co zamiast tego?
✅ Zapytaj, co dokładnie się wydarzyło: „Co cię najbardziej zdenerwowało?”✅ Nazwij emocję, zamiast ją oceniać: „Wygląda na to, że jesteś rozczarowany. To zrozumiałe.”✅ Daj przestrzeń: „Możemy o tym pogadać, jak będziesz gotowy.”✅ Daj narzędzia, nie rozwiązania: „Co możemy zrobić, żeby było ci łatwiej następnym razem?”
Dzieci uczą się emocji z tego, jak dorośli przeżywają i wyrażają własne uczucia. Nie z książek. Nie z wykładów. Tylko z codziennych sytuacji: korków, kłótni, zmęczenia, spóźnień i frustracji.
To, co mówimy dziecku o emocjach, ma znaczenie – ale to, co pokazujemy na co dzień, ma znaczenie podwójne.
Mów o emocjach – nie tylko dziecka, ale też swoich: „Denerwuję się, bo mamy mało czasu. Potrzebuję się chwilę uspokoić.”
Pokazuj, jak sobie radzisz: „Jestem zestresowana, więc pójdę się na chwilę przejść. To mi pomaga.”
Nazwij swoją strategię: „Wziąłem kilka głębokich oddechów, żeby się nie zezłościć. Dzięki temu łatwiej mi rozmawiać spokojnie.”
Nie bój się przeprosić: „Przepraszam, że podniosłem głos. Byłem zdenerwowany, ale to nie twoja wina.”
To nie oznaka słabości. To przykład, jak wygląda prawdziwa regulacja emocji – i to jeden z najcenniejszych prezentów, jakie możemy dać dziecku.
Wychowanie emocjonalnie zdrowego dziecka nie polega na tym, by było zawsze grzeczne i uśmiechnięte. Polega na tym, by czuło się akceptowane niezależnie od tego, co przeżywa – i żeby wiedziało, że każdą emocję można oswoić, zrozumieć i przeżyć.
Dziecko, które uczy się regulować emocje, nie musi ich tłumić. A dorosły, który umie mówić o swoich emocjach – uczy, że żadna emocja nie jest wstydem, tylko drogowskazem.
Jeśli ten temat poruszył Cię i czujesz, że chcesz zgłębić go dalej – zapraszam na moje warsztaty dla rodziców, konsultacje indywidualne. Bo wspieranie dziecka zawsze zaczyna się od wspierania... siebie. 💛
Autor:
Monika Smólska